Wystarczająco dobra matka
![janko-ferlic-Q1zMXEI9V8g-unsplash (1)](https://justynaczekaj.pl/wp-content/uploads/2018/11/janko-ferlic-Q1zMXEI9V8g-unsplash-1-scaled.jpg)
Wchodząc w dorosłość marzyłam o macierzyństwie, wewnętrznie wiedziałam, że chcę dać dziecku to czego sama nie miałam. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak naprawdę chcę sobie zrekompensować bolesne dzieciństwo, ale nie o tym chcę dziś pisać.
Jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci i wielokrotnie mówiłam o tym, że przeszłam przemianę dzięki temu, że zostałam matką. Nie do końca jeszcze rozumiejąc swoje dzieciństwo czułam, że moim celem jest danie dzieciom szczęścia i bezpieczeństwa.
Jednak macierzyństwo nie było dla mnie tak proste jak myślałam, mając inne wzorce i wewnętrzny konflikt borykałam się z emocjami, z którymi nie umiałam sobie poradzić. Wymagałam od siebie perfekcji i niszczyłam się za jej brak. Był taki czas, kiedy się pogubiłam i nie wiedziałam jaka matka to dobra matka. Moje próby rekompensowania dzieciom swojej przeszłości nie przynosiły zamierzonych efektów, ponieważ dzieci potrzebują granic i pewności, że za nimi stoi pewny siebie rodzic, który wie, gdzie podążamy. A ja tej pewności nie miałam. Szukałam siebie wśród innych ludzi.
Moim ratunkiem był artykuł dotyczący odkryć jakich dokonał pediatra i psychoanalityk D.W. Winnicott, który stworzył pojęcie „wystarczająco dobrej matki”, która NIE ma być perfekcyjna. Wystarczająco dobra matka to ta, która początkowo całkowicie zestraja się z potrzebami dziecka i podąża za nimi po to, aby dać dziecku bazę, która pozwoli mu wyruszyć w świat. Z czasem wraz ze wzrostem w dziecku umiejętności tolerowania niedogodności i frustracji matka zmniejsza swój stopień zestrojenia z dzieckiem, po to, aby dziecko miało możliwość nauki nowych zachowań oraz rozwijania nowych umiejętności i uczyło się radzić z emocjami.
Wystarczająco dobra matka to ta, która stara się naprawić nieuniknione nieporozumienia czy zranienia, które powstają między rodzicem, a dzieckiem.
Wystarczająco dobra matka to NIE ta, która zawsze zachowuje się idealnie to TA która wie, jak naprawić swój błąd.
Brak możliwości ponownego nawiązania relacji z matką po tym jak została ona przerwana przez kłótnię czy nieporozumienie wywołuje w dziecku uczucie bezsilności i zniechęcenia dotyczące relacji nie tylko z matką, ale ogólnie oraz zaspakajania swoich potrzeb.
Piszę to do każdej z Was, która ma wątpliwości i obwinia się za braki i niedociągnięcia za popełnione błędy. Do każdej, która wstydzi się tego, że NIE jest idealna.
Relację z dzieckiem możemy naprawić w każdym momencie naszego wspólnego życia, ponieważ w dziecku jest naturalne dążenie i potrzeba do utrzymania relacji z matką. Dziecko pomaga nam w tym i jest otwarte na nasze starania, czerpie z nich siłę i miłość.
Jeżeli wiesz, że popełniłaś błąd, zraniłaś swoje dziecko nie poddawaj się, działaj, próbuj, walcz o tę relację. Twoje dziecko tego potrzebuje.
Dużo miłości <3
Czytając Pani blog zdaję sobie sprawę z pewnych mechanizmów działania mojej matki i ojca, pogodzilam się że pewna część życia mnie ominęła. Jednak zastanawiam się czasem jak to jest mieć matkę, która potrafi przytulić, powiedzieć coś pokrzepiajacego ( a nie tylko ogóły typu życie nie jest usłane różami, najważniejsze zdrowie a pieniądze są w banku). Matkę, która patrzy na ciebie z miłością. Ja tego nie znam. I ja też już nie potrafię okazać jej uczuć. Zresztą ona tego nie potrzebuje, draznily ją bliższe relacje, czasem myślę że nie ma ona uczuć wyższych takich jak miłość. Mojego brata, który był złotym dzieckiem zniszczyła psychicznie i fizycznie. Po prostu jak ja od niej się odseparowalam to ten jad spadł na brata, w sumie to mi go szkoda.
Witam, jestem pod wrażeniem Pani bloga. Chciałabym nawiązać do fragmentu tekstu: “Relację z dzieckiem możemy naprawić w każdym momencie naszego wspólnego życia, ponieważ w dziecku jest naturalne dążenie i potrzeba do utrzymania relacji z matką. ” – jestem Mamą 11 letniego chłopca i postanowiłam rok temu rozwieść się z jego tatą- narcyzem, raczej ukrytym. Ani mąż ani syn nie godzą się z moja decyzja. Maz całkowicie zmanipulował dziecko- przekonał ze będzie mieszkało z nim, ze ja jestem zła , przekonał tez niektórych członków mojej rodziny ze on był dobry, starał się a mnie “odbiło”. Prawda jest taka ze przez 15 lat małżeństwa stosował przemoc psychiczna, poniżał mnie, ale wydostanie się z roli ofiary i zrozumienie mechanizmów oraz tego ze nie jestem nic niewarta jak mi wpierał, zajęło mi wiele lat. Obecnie syn jawnie wyraża niechęć, a nawet nienawiść do mnie, wyparł z pamięci wszystkie lata kiedy to ja się nim zajmowałam i mieliśmy super relacje. Jesteśmy na etapie spraw sadowych, będą badania psychologiczne, ale jak bym się nie zachowywała nie mogę nawiązać ponownie relacji z synem, który wierzy wyłącznie tacie i powtarza jego kłamstwa. Wspomniany cytat daje mi nadzieje ze może jest jakiś sposób aby ta naturalna potrzebę utrzymywania relacji z matką w nim wzbudzić… Oczywiście chciałabym go wziąć na terapie, ale ani mąż ani syn nie zgadzają się. Syn nie ma do mnie szacunku zupełnie, uważa ze może swobodnie i bezkarnie mną gardzić bo zasłużyłam. Jest m bardzo ciężko i szukam pomocy wszędzie