#17

Matki, które nie przyjęły do siebie swojego smutku i bólu nieświadomie oczekują od innych, aby się tym zajęli, aby wzięli odpowiedzialność za ich problemy życiowe. Najczęściej jest to niepisany pakt pomiędzy matką a dzieckiem. Bardzo często decyzja o macierzyństwie jest jednocześnie nadzieją, że dziecko da im tyle miłości, że ból istnienia, który noszą zniknie. Bardzo często córki są wybierane do tej roli, ponieważ kobiety pełnią rolę opiekuńczą w rodzinie, to one dbają o ognisko domowe i dobrostan ludzi tworzących rodzinę.
Dzieci takich matek często żyją z poczuciem ogromnej bezsilności, ponieważ matka wymaga od nich czegoś, czego nie są w stanie spełnić. Pojawia się frustracja, złość, żal. Nie ma wolności, jest przymus bycia przy skrzywdzonej matce w powietrzu wisi układ – Ty zabierzesz mój ból i będziesz przy mnie tak długo jak będę tego potrzebowała, a ja może wtedy dam Ci miłość i pozwolę odejść.
Jestem jedną z takich osób. Doświadczyłam obu ról, byłam córką, która chciała uszczęśliwić swoją matkę oraz matką, która pokładała wielkie nadzieje w tym, że jej dzieci sprawią, że przestanie być głodna miłości.
Wyjście z takiej zależności uwolniło mnie i moje dzieci, dało nam przestrzeń na miłość, nie szarpiemy się już o nią. Od momentu, kiedy uświadomiłam sobie, że to ja mam pokochać siebie i wziąć odpowiedzialność za własne cierpienie dostaję od moich dzieci szczerą wdzięczność i miłość. Ja daję im bezpieczeństwo, bezwarunkową miłość i akceptację na to, kim są.
Im dalej na tej ścieżce tym swobodniej, upadki, które się zdarzają bolą mniej, każdy z nas jest coraz bliżej siebie, swojej duszy.