#24

Wychodząc z domu, w którym przemoc emocjonalna była normą myślałam, że teraz będzie już tylko lepiej. Nie wiedziałam przed czym uciekam, nie umiałam tego nazwać jednak dziś wiem, że małżeństwo było dla mnie próbą ucieczki przed przeszłością.
Miesiąc miodowy trwał ekstremalnie krótko jednak ja przyzwyczajona do cyklu słodko & gorzki żyłam z nadzieją od odrzucenia do przygarnięcia. Z czasem chłód emocjonalny i dystans się powiększały a słowa były coraz ostrzejsze. Jednak mając w sobie głęboko zakorzenione i powtarzane przez rodzinę przekonania “jesteś bezwartościowa” “nie dasz sobie rady sama” “kto Cię będzie chciał” powodowały, że zamrażałam się na myśl o odejściu.
Dopiero wzrastająca samoświadomość, świadomość tego, że rodzina dysfunkcyjna to nie tylko ta w której pije się alkohol doprowadziła mnie po nitce do kłębka. Zrozumiałam tak wiele i mogłam zrzucić z siebie brzemię odpowiedzialności i postawić granice. Mogłam zacząć poznawać siebie prawdziwą.
Serdecznie Was pozdrawiam <3
Ja z domu dysfunkcyjnego odeszlam, wiem że rodzice mnie nie kochali tylko nie jestem w stanie zrozumieć jak można niecierplieć swojego dziecka i okazywać mu to od najmłodszych lat, ja tego nie rozumiem, sama mam troje dzieci i im jestem starsza tym bardziej nie rozumiem ich nienawiści. Wydaje mi się że są nieodpowiedzialni i niedojrzali emocjonalnie.
Kate tak masz racje – Twoi rodzice byli ludźmi, którzy nie potrafili kochać, sami nie kochali siebie i to samo dali Tobie. Bardzo mi przykro, że doświadczyłaś braku miłości i tak wiele cierpienia. Gratuluję Tobie zmiany – wyszłaś z cienia rodziny. Życzę Ci dużo miłości do siebie <3
U mnie nie było alkoholu, wyzywania, bijatyk. Dobrze nam się powodziło, mieliśmy super wakacje, wycieczki. Z zewnątrz idealna rodzina. Pomimo tego jako dziecko czułam się taka samotna, nieważna, niekochana. Nigdy nie wystarczająco dobra. Ukrywanie gorszych stopni, kłamstwa stały się rutyną aby nie zawieść mamy, bo tato był nieobecny. 22 lata temu uciekłam za granice I ułozyłam sobie życie z osobą nieobecną, ignorującą i kontrolującą mnie (widzę to dopiero teraz dzięki Tobie Justyno). Nasze 10 letnie dzieci też miała trudny start w życie. Po porodzie miałam wielką depresję, i nie czułam żadnej bliskości z nimi. Obecnie jedno przypomina mi męża, drugie to ja: people pleaser, ktore wyda ostatniego grosika na kogoś a odmówi sobie.
Pracuję and sobą I moja relacja z dziećmi się polepsza a pogarsza z mężem, boję się jednak że to może ja narcystyczna jestem?